piątek, 18 września 2015

O tęsknocie słów kilka...

Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy, kiedy słyszę słowo "Tęsknota" to fragment piosenki Varius Manx "Dlaczego ja (zabij mnie)":
Tęsknota to jest takie zło, co atakuje z czterech stron...

Jednak, jeśli się dłużej nad tym zastanowić to, czy faktycznie tęsknota jest czymś złym? Czym jest tęsknota? Czy to przyjemne uczucie, nieprzyjemne, a może neutralne?  Czy tęsknię za Kath, jeśli tak to jak tęsknię? Kiedy po raz pierwszy poczułam tęsknotę za Nią? Odpowiedź na to ostatnie pytanie będzie pewnie zaskoczeniem. Pierwszy raz poczułam tęsknotę za Kasią w maju. W maju?! Przecież poznałyśmy się dopiero w lipcu! A no właśnie.

Trochę ponad dwa lata temu zakończyłam mój poprzedni związek. Trwał sześć lat. Zaczął się, kiedy miałam lat dwadzieścia, byłam studentką, mieszkałam z rodzicami. W międzyczasie wyprowadziłam się z domu, obroniłam magistra, zaczęłam pracować. Niestety ten związek niezbyt mi służył. Pomijając kwestie związane z moją ex-partnerką i jej dosyć specyficznym podejściem do życia - bo przecież o nieobecnych nie wypada mówić - gdy patrzę na te sześć lat z perspektywy czasu to widzę, że byłam cholernie niedojrzała. Bycie z kimś oznaczało wówczas dla mnie ucieczkę przed samą sobą. Potrafiłam oddać swoją autonomię, niezależność (choć właściwie trudno oddać coś, czego wcześniej się nie miało, mieszkając rodzicami) za poczucie fałszywego bezpieczeństwa. Jak łatwo się domyśleć ten domek z kart runął i to z wyjątkowym hukiem.
Dlatego gdy ex ze mną zerwała, poczułam jedną wielką ulgę. Wyprowadziłam się z naszego mieszkania, znalazłam dużo lepszą pracę, zaczęłam wierzyć w siebie i dostrzegać, że jestem wartościowym człowiekiem. Byłam sama, ale nie samotna. Otaczali mnie przyjaciele i rodzina, ale ze wszystkim i tak ostatecznie musiałam sobie radzić sama. I radziłam sobie! Dużo lepiej niż wcześniej. Okazało się, że samodzielność nie jest taka zła, a niezależność, jaką można dzięki niej otrzymać to coś niezwykle motywującego do podejmowania kolejnych wyzwań i ponoszenia konsekwencji swoich wyborów.
Nie potrzebowałam rzucać się w kolejny związek. Czasem faktycznie, było przykro samemu, czasem brakowało czyichś ramion, ale wiedziałam, że ja nie nadaję się do związku. Chciałam pobyć sama, poznać siebie, dowiedzieć się jakim jestem człowiekiem. Uważam, że dopiero wtedy można tak po prostu się dzielić z drugim człowiekiem, kiedy wie się, co się ma do podziału :)

I tak sobie trwałam i trwałam, zaliczałam kolejne sukcesy zawodowe, aż wreszcie zaczęło mi dokuczać to, że wracam do pustego mieszkania. Już wiedziałam, że jestem gotowa i czego oczekuję od tej drugiej osoby. Zaczęłam tęsknić. I wtedy właśnie napisałam ten wiersz:

"W bezpośpiechu trwam"

Już wiem, że
nie będę Cię potrzebować,
ale będę chcieć, co następuje:
Po pierwsze: Cię. Po drugie: z Tobą.
Po trzecie: – bo całkiem przecież
wykluczyć nie mogę – 
                         z powodu Ciebie.
I po czwarte zwłaszcza:
pomimo Ciebie.

Już wiem, że
zakocham się w Twoim
sposobie patrzenia na świat.
W Twoim uśmiechu.
W Twojej mądrości.
W Twojej kobiecości
Lecz zwłaszcza… w Tobie
- takiej, jaką będziesz -
a nie jak sobie pościelę,
              wymarzę,
                      - wyścielę.

- - -

Tymczasem - dopiero co -
wypełzłam spod kołdry,
zamknęłam za sobą drzwi
i wrzuciłam do Wisły klucz.
Siedzę na dojrzałej trawie,
właśnie kończy się maj-
                                  Słońce!

Więc proszę, daj mi chwilę nim 
wypatrzę Cię po drugiej stronie rzeki
– abym miała pewność,
że nie przyjdzie mi do głowy
                              kariera płetwonurka.

Nie wiedziałam wtedy, że piszę o Kasi. Nie wiedziałam jeszcze o jej istnieniu. Ale już przeczuwałam, że gdzieś tam jest, że na mnie czeka.

Odpowiadając na pytanie, czym jest tęsknota: Tęsknota to taka mała futrzana istotka, którą od momentu, gdy Kasia powiedziała "Tak", gdy spytałam, czy zostanie moją dziewczyną, noszę przy sobie. Ogrzewa mnie swoim ciepłem, mruczy mi do ucha i szepcze: Jest ktoś, kto Cię kocha, akceptuje, wspiera, z kim możesz dzielić swoje radości i kogo jesteś sobie w stanie wyobrazić u swojego boku za 50 lat. Zasłużyłaś sobie na to, a Ona zasłużyła sobie na Ciebie. To od Was zależy Wasze szczęście! A że tęsknota jest kobietą to czasem ma "te dni" i humorki. Wtedy lekko drapie mnie po karku i zaplata się wokół mojego żołądka. Tak się dzieje zwłaszcza wtedy, gdy za długo nie ma Kath przy mnie, a moje ciało domaga się kolejnej porcji pieszczot.

A więc nie, nie zgodzę się, że tęsknota to takie zło... To dobro najwyższego rodzaju, o ile jest tęsknotą z wyboru. To świadomość, że jest człowiek, z którym mogę się dzielić swoimi radościami. Nie muszę, ale chcę. I o to właśnie chodzi w miłości.

5 komentarzy:

  1. Moja Najdroższa :*
    Tęsknię (z wyboru) bardzo!
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, jutro kolejna dawka Twojej prywatnej hery, koki, haszu i LSD w jednym :)

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawy punkt widzenia, gdyż ja właśnie tęsknotę utożsamiam z demonem, który czyha gdzieś na dnie mojego serca i połyka je, gdy nadchodzi moment rozstania z moją drugą połówką. A później jest tylko gorzej i gorzej. Z dnia na dzień sprawia, że czuję się coraz bardziej zła i przygnębiona, w efekcie czego po prostu dopadają mnie stany depresyjne.

    A tak poza tym to bardzo ładny wiersz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje doświadczenia nauczyły mnie po prostu szukać szczęścia w sobie, nie w innych osobach :) Jeśli nie potrafię zadbać o siebie, jak mogłabym zadbać o Kasię? To byłoby zwyczajnie nie fair oczekiwać od Niej, że będzie lekarstwem na wszystkie moje bolączki.
      W tym wypadku mam bardzo pragmatyczne podejście. Skoro teraz nie możemy być razem, a bardzo chcemy to po cholerę siedzieć i płakać, wpadać w depresję i frustrację? Pora ruszyć tyłek i postarać się zmienić tę sytuację. W końcu wszystko co wartościowe wymaga wysiłku, czasu.

      Usuń